środa, 24 września 2014

WRZEŚNIOWY TRÓJNIAK

Dawno nic nowego się tutaj nie pojawiało. Mea kulpa. Ale postaram się to nadrobić. Spieszę donieść, że jak przystało zadość tradycji, po letnim przesileniu przyszedł czas na nastawienie miodu. Udało mi się pozyskać trochę zacnego miodu gryczanego z przedniej pasieki (na paprockich polach pszczółki grykę zapylały!), więc na co czekać? Do roboty! Niech w przyszłości zarumieni lico, a przeznaczenie ma zacne... oj zacne.
Po kolei. Na 10 litrów brzeczki proporcje (łopatologicznie podaję, bo te wszystkie podawane przeliczenia, to i tak trzeba potem liczyć po swojemu):
- cztery duże słoiki miodu (te słoiki, o których mówi się, że mają 1 litr w rzeczywistości mają 0.8 l). Przyjmując, że 1 litr miodu waży 1,4 kg, to z czterech słoików mamy 4,48 kg miodu (miód skrystalizowany)
- 6,7 litra wody
- 25 g kwasku cytrynowego
- 5 gram drożdży aktywnych ENARTIS Ferm EzFerm
- 5 gram pożywki dla drożdży z witaminą B1

Klasyczny trójniak, bez żadnych dodatków. O postępach powiadomię :-)


niedziela, 26 czerwca 2011

Midsummer

W taką noc wszystko mogło się zdarzyć

Noc z 20 na 21 czerwca w naszej kulturze zwana nocą świętojańską jest, o czym powszechnie wiadomo, momentem letniego przesilenia. Wtedy to mamy do czynienia z najkrótszą nocą, która następuje po najdłuższym dniu. Według tradycji wikingów obchodzono wówczas święto zwane Midsummer. Upamiętniało ono śmierć jednego z ich najukochańszych bogów Baldura. W święto Midsummer podejmowano decyzje o dalekich wyprawach i najazdach. Sam zaś obrzęd przypominał wielką biesiadę, podczas której rozprawiano o bogach, czarach, walecznych czynach i bohaterskich potyczkach. Jadło skwierczało na ogniu, a miód lał się strumieniami.

Pierwszy miód

W oczekiwaniu na tegoroczne efekty prac pomorskich pszczół, słów kilka o miodzie, który udało mi się wytworzyć z zeszłorocznych zasobów. Brzeczkę sporządziłem jak Odyn przykazał we wrześniu ubiegłego roku. Umyśliłem sobie, że będzie to trójniak korzenny. Wszystkie składniki zastosowałem jak trzeba. W czasie swojego sycenia miód był napowietrzony, a jakże. W kwietniu został zlany do butelek i nadal sobie dojrzewa. W trakcie sycenia nie ustrzegłem się kilku błędów. Przede wszystkim, nie zauważyłem, że z rurki winiarskiej odparowała woda i pewnie zbyt dużo powietrza „pomagało” w procesie sycenia. Próbując miód w trakcie zlewania, wydaje mi się, że dodałem zbyt dużo kwasku cytrynowego. Na przyszłość bardziej będę się trzymał zasady – mniej znaczy lepiej. Co do walorów smakowych, to muszę przyznać, że efekty były nadspodziewanie obiecujące. Miód wyszedł lekko wytrawny, dość mocny o wyrazistym smaku. Jak widać na zdjęciu na razie uzyskał kolor słomkowy, ale z biegiem czasu będzie ciemniał. Nie wiem czy będzie mi dane to zobaczyć, bo z 10 litrów miodu zostało już niewiele, ale jedną butelkę podarowałem Jagodzie z przykazaniem otwarcia jej za 18 lat.

Pierwszy kieliszek z "pierwszego tłoczenia"

sobota, 11 czerwca 2011

Miodna muza

Poszukując fajnej muzy zwróćcie uwagę na najnowszą płytę Parafrazy.

Muzyka Parafrazy to solidne rockowe granie z wieloma ciekawymi wpływami. W piosence „Biała Lokomotywa” słychać nawet echa psychodelii lat 60. Tak współcześnie mógłby brzmieć utwór The Moody Blues. Z kolei tytułowy „Banita” to wybuchowa mieszanka ska i punk rocka. W aranżacjach do rockowego łojenia dodano odrobinę smaczków, jak np. smyczki czy fortepian. Utwór „XX lat później”, to prawdziwy rockowy hymn, jak gdyby polska odpowiedź na słynne „Schody Do Nieba”, w podobny sposób się rozkręca. Dzięki temu płyta nie nuży, jak to bywa z wieloma czysto punkowymi albumami. Na płycie "Banita" znajdziemy wspaniałe teksty Edwarda Stachury w nowych, rockowych aranżacjach. Grupa dołożyła wszelkich starań, aby słowa poety wraz z autorską muzyką stanowiły spójną i nierozerwalną całość. W odczuciu wielu słuchaczy są to, jak dotąd, najlepsze interpretacje tekstów Steda, chyba najbliższe emocjom zawartym w słowach autora.



Powyższy opis zaczerpnięty ze strony http://www.empik.com/ doskonale oddaje sedno tego projektu. Słyszałem kilka kawałków z promocyjnych materiałów zespołu i nie ukrywam jestem pod ogromnym wrażeniem (jeden z nich Grabarz śpiewał mi na ulicy w Ustce pewnej sierpniowej nocy :-). Za cenę dwóch trójniaków można mieć świetną płytę.

wtorek, 24 maja 2011

Turniej trójniaków

Dawno nie umieszczałem nowych wpisów. Cóż, czasem tak bywa, że aby chcieć to trzeba móc. Czas więc nadrobić zaległości. Puchary w dłoń!
Jakiś czas temu, w gronie rodzinnym świętowaliśmy przemiłą uroczystość, a w zasadzie maleńki jubileusz. Tak jakoś się złożyło, że towarzyszyły temu spotkaniu trójniaki, które butelka po butelce były powoli opróżniane. A trzeba wam wiedzieć, że kompanija ich zacna się stawiła. Był Piastowski, Słowiański, Kasztelański, Huzar, Kurpiowski, Korzenny, a i dwójniak jabłkowy z miodosytni Jaros owo towarzystwo zaszczycił. Jako że i pijących te miody było sporo, każdy zdołał choć po ksztynie skosztować każdego z miodów. Komentowano wszelako i głośno, a że ten słodszy, a drugi wytrawniejszy, a tamten z kolei aromatem lipową aleję przypomina. Zdawało się, że co usta, to inne gusta. Jednak gdy skosztowane zostały już wszystkie z dostępnych tego dnia miodzików, okazało się, że każdemu najbardziej do gustu przypadł miód o najbardziej aksamitnym smaku. Harmonijna kompozycja smakowa, delikatny aromat, nie nachalna lecz łagodna woń ubiegłego lata przesądziła o prymacie, który w degustacji tego dnia objął... Rycerski Huzar.

Subiektywny zwyciężca turnieju trójniaków

środa, 6 kwietnia 2011

Przepis na miód korzenny

Już niebawem wiosna zagości na dobre, a pszczoły wezmą się ochoczo do pracy. Tylko patrzeć jak nadejdzie wrzesień i znów nastawić trzeba będzie trujniaczek, żeby było czy serce radować w przyszłym roku. Zanim zeszłoroczne starania przyjdzie skosztować, pomyślmy i w porę zaopatrzmy się w niezbędne akcesoria i przyprawy, by kolejny miód był jeszcze lepszy. Proponuję przepis na miód korzenny.
Oto składniki na 10 litrów:
2 kg miodu
7.5 l wody
4 g chmielu
1.5 g imbiru
1 g cynamonu
4 goździki
2 ziarna pieprzu
25 g kwasku cytrynowego
5 g pożywki
drożdże miodowe
Miód rozpuszczamy w 3 l ciepłej wody, gotujemy na wolnym ogniu. Zbieramy tworzącą się piankę. Odlewamy ok. 1 l brzeczki, dodajemy przyprawy korzenne (umieszczamy je w lnianym woreczku, wkładamy do naczynia z brzeczką) i gotujemy przez pól godziny. Następnie wyjmujemy woreczek z przyprawami. Obie części brzeczki łączymy ze sobą i odstawiamy do wystudzenia. Do przestudzonej brzeczki dodajemy pożywkę i kwasek cytrynowy. Całość przelewamy do szklanego balonu i szczepimy drożdżami miodowymi.
Po zakończeniu burzliwej fermentacji (czyli po jakichś 3-4 miesiącach) zlewamy całość do dębowej beczki z kranikiem i czekamy ok. półtora roku.
Życzę powodzenia!

piątek, 25 marca 2011

W rosyjskim kręgu

Pozostając w kręgu rosyjskich tradycji związanych z miodosytnictwem, chciałbym zaprezentować bardzo ciekawe naczynie, w którym podaje się miód, tudzież miodowuchę.  Wykonane z drewna lipowego, bogato zdobione, doskonale wpisane w tradycję rosyjskiej kultury. Do tego armada misternie zdobionych kieliszków, których kolor wydobywa i podkreśla barwę trunku. Aż chciałoby się chwycić taki jeden kielich, albo dwa…