sobota, 1 stycznia 2011

Dlaczego pijemy miód?

Germański mit o Miodzie Skaldów opowiada, iż ten, kto się go napił, przejmował mądrość Kwasira, a także zyskiwał panowanie nad magią, szczególnie zaś nad dziewięcioma pieśniami-zaklęciami runicznymi, władającymi całym życiem, począwszy od miłości, a skończywszy na wojnie.
W dzisiejszych czasach dążymy również do opanowania owych czarów, a czynimy to za pomocą miodu syconego sięgając po cząstkę mocy przypisanej Miodowi Skaldów.
Jeśli nie znacie tej opowieści, przeczytajcie koniecznie.


O trunku Skaldmjöd, czyli o Miodie Skaldów

Podczas wielkiej uczty, kiedy to Asowie (germańscy bogowie) zawarli przyjaźń z Wanami (konkurująca nacja germańskich bogów), pogodzeni bogowie napluli do jednego kotła, aby ich los splótł się tak samo, jak zmieszała ślina. Potem ruszyli do zabawy, zasiedli za stołami, zaczęli jeść i pić. Jakież było ich zdziwienie, gdy ciecz w kotle poczęła bulgotać i burzyć się. Bogowie sami o tym nie wiedzieli, ale to właśnie oni, łącząc swą ślinę, skupili w jednym miejscu cała przyrodzoną im mądrość i doświadczenie. Mocą samoistnego zaklęcia powstała ze śliny najmędrsza istota świata – Kwasir, postawny mąż, znający się zarówno na rzemiosłach, jak i rolnictwie, na leczeniu chorób i na ich sprowadzaniu, na rzucaniu czarów i na przeciwdziałaniu im. Bogowie pojęli, że nieświadomi stworzyli kogoś potężniejszego od każdego z nich, toteż wpadli w strach. Okazało się wszakże, iż Kwasir jest tak samo łagodny i sprawiedliwy, jak potężny. Zapragnął ruszyć na ziemię, by nauczyć ludzi swych umiejętności, co bogowie przyjęli z ulgą, pragnęli bowiem jak najszybciej pozbyć się niebezpiecznego gościa.
Kwasir znalazł się zatem pośród ludzi. Wszędzie przyjmowano go z otwartymi ramionami, a on pokazywał, jak przekuwać żelazo, jak splatać sznury, jak oswajać konie, jak obsiewać pola. Ludzie podziwiali Kwasira nie mniej niż bogów. Sława nauczyciela rozprzestrzeniała się szybciej od wszędobylskiego wiatru, każda wioska chciała go gościć. Pogłoski o mądrości niebiańskiego przybysza dotarły nawet do najdalszych zakątków świata.
W jednym z krańców tej krainy żyło dwóch krasnoludów, Fjalar i Galar. Przed laty zostali wypędzeni przez własny ród, gdyż odznaczali się wyjątkowo nieprzyjemnymi charakterami, posuwali się nawet do kradzieży i oszustw. Skazano ich zatem na przebywanie w jaskini posiadającej wyjście tylko na powierzchnie Midgardu (Kraina Ludzi), niepołączonej z krasnoludzkimi kopalniami w Svartalfhein.
Fjalar i Galar usłyszeli o Kwasirze i pozazdrościli mu mądrości. Siedząc w swej jaskini, rozmyślali, jaki torturom należałoby poddać tego samozwańczego nauczyciela, by ukarać go za zdradzenie ludziom sztuki kowalskiej, przekazanej przez bogów tylko krasnoludom.
Zdarzyło się pewnego dnia, że podczas wędrówki Kwasir przechodził obok jaskini Fjalare i Galara. Wtedy to przesiąknięci podłością krasnoludzcy szubrawcy zatłukli go kamieniami na śmierć. Na nic zdała się wiedza i moc Kwasira – zaatakowany znienacka, szybko wyzionął ducha. Oprawcy usiedli na jego ciele i zaczęli się zastanawiać, co by też dalej zrobić. W końcu Galar wpadł na pomysł, by utoczyć świeżej krwi Kwasira i zmieszać go z miodem pitnym, przechowywanym przez nich w wielkim kotle. Może takowy trunek będzie jeszcze lepszy, skoro zawrze w sobie słodycz i moc miodu oraz potęgę mądrości Kwasira. Tak też uczynili, ale ponieważ byli zbyt głupi, by skorzystać z własnego dzieła, odstawili kocioł w kąt i po jakimś czasie zupełnie o nim zapomnieli.
Fjalar i Galar w swej nikczemności dopuścili się również okrutnego zabójstwa małżeństwa olbrzymów. Dowiedział się o tym ich syn, potężny olbrzym Suttung, jeden z najbogatszych i najsilniejszych Tursów (ród olbrzymów) całego Utgardu (Kralina Olbrzymów). Wytropił on krasnoludy i złapawszy ich za gardła, zaczął ściskać tak, że o mało nie wyszły z nich wnętrzności. Niegodziwcy poczęli błagać o zlitowanie, w końcu przypomnieli sobie, iż przecież posiadają niezwykły miód. Zgodnie z przyjętym zwyczajem zaproponowali go olbrzymowi jako główszczyznę, okup za zabójstwo krewnego. Suttung najpierw nie chciał się zgodzić, ale gdy krasnoludy opowiedziały mu, czyja krew wzmocniła ów napój, przemyslał sprawę i wyraził zgodę. Zabrał kocioł i wrócił do domu.
Kiedy olbrzym przybył do swojego dworu w Hrimthursheimie, postanowił ukryć miód. Doskonale zdawał sobie sprawę z jego mocy, choć sam nigdy z niej nie skorzystał. Był wystarczająco potężny – nie musiał ryzykować spożywania trunku zawierającego moc boską, tak przecież wrogą światu olbrzymów. Skoro jednak sam bał się obcej siły, postanowił ją skryć też przed innymi. We wnętrzu góry Hnitbjorg wydrążył komorę, gdzie umieścił miód w trzech naczyniach. Na straży postawił swą dziewiczą córkę, Gunnlödę, Aż po koniec świata miała pilnować pod ziemia cennego skarbu.
Nic jednak nie pragnie tak bardzo zostać odkryte, jak rzecz schowana, szczególnie gdy jest przedmiotem magicznym. Tak się sprawa miała i z owym miodem.

Pewnego dnia Odyn (główny bóg germański) wspiął się na szczyt swej wieży Hildskjalf i spojrzał na świat. Nigdzie nie dostrzegł Kwasira. Nie zmartwiło go to zbytnio, ale zaintrygowało. W końcu od swoich wszędobylskich kruków, Huginna i Muninna, dowiedział się co zaszło. Wtedy zapragnął wejść w posiadanie zaczarowanego miodu.
Przybył do warowni Suttunga, gdzie p od postacią węża wśliznął się do środka komory skrywającej dzbany z miodem. Pojawił się przed Gunnlödą, która zamierzała rozdeptać węża, ale wtedy Odyn zmienił się w urodziwego młodzieńca. Olbrzymka z miejsca się w nim zakochała – nigdy przedtem nie widziała tak przystojnego mężczyzny. W ten sposób Odyn uwiódł Gunnlödę, by pozostawić ją, jak się później okazało, brzemienną. Owocem owej miłości był Bragi, bóg-poeta.
Kiedy już nasycili się miłością, Odyn poprosił Gunnlödę, by mógł spróbować po łyku miodu z każdego z trzech dzbanów. Ukochana zgodziła się, ale tylko po łyku, tak żeby Suttung, jej ojciec, nie zorientował się. Okazało się, że jeden łyk Odyna równy jest całej zawartości dzbana. I tak najwyższy bóg osuszył naczynia do samego dna.
Kiedy tylko zdobył to, po co przybył, wydostał się na powierzchnię, zostawiając olbrzymkę. Zobaczył, że zbliża się Suttung na czele zastępu uzbrojonych olbrzymów. Przybrał zatem postać białego orła i umknął w przestworza. Suttung, także dysponujący potężnymi czarami, przedzierzgnął się w czarnego orła i ruszył w pościg. Okazał się wszakże, że im olbrzym był wyżej, tym szybciej ubywało mu sił. W końcu musiał zrezygnować z pogoni i jak niepyszny zawrócić.
Kiedy tylko Odyn w postaci orła usiadł na dziedzińcu Asgardu (siedziba bogów), bogowie natychmiast podstawili garniec, by mógł wydalić z siebie miód poezji. Większą część miodu Odyn wypluł dziobem, ale część wyszła mu od tyłu. Stąd na świecie są nie tylko prawdziwi, uzdolnieni skaldowie, ale także marni wierszokleci.
Cóż było w owym miodzie aż tak niezwykłego, że połakomił się na niego sam Odyn i odbył niebezpieczną wędrówkę do krainy olbrzymów?
Otóż zwano go Skaldmjöd, Miód Skaldów, czyli poetów i pieśniarzy. Jeden jego łyk napełniał dusze talentem, poruszał je i sprawiał, że język stawał się giętki, a mowa wykwintna.
Jednak Skaldmjöd posiadł też o wiele większą właściwość – ten, kto się go napił, przejmował mądrość Kwasira, a także zyskiwał panowanie nad magią, szczególnie zaś nad dziewięcioma pieśniami-zaklęciami runicznymi, władającymi całym życiem, począwszy od miłości, a skończywszy na wojnie.
Także my, zwykli skaldowie, dążymy do opanowania owych czarów, a czynimy to za pomocą miodu syconego i piwa, ale że alkohol ów nie zawiera krwi Kwasira, możemy sięgnąć jedynie po cząstkę mocy przypisanej Miodowi Skladów.

Na podstawie „Mitologii germanskiej” Artura Szrejtera

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz