niedziela, 26 czerwca 2011

Pierwszy miód

W oczekiwaniu na tegoroczne efekty prac pomorskich pszczół, słów kilka o miodzie, który udało mi się wytworzyć z zeszłorocznych zasobów. Brzeczkę sporządziłem jak Odyn przykazał we wrześniu ubiegłego roku. Umyśliłem sobie, że będzie to trójniak korzenny. Wszystkie składniki zastosowałem jak trzeba. W czasie swojego sycenia miód był napowietrzony, a jakże. W kwietniu został zlany do butelek i nadal sobie dojrzewa. W trakcie sycenia nie ustrzegłem się kilku błędów. Przede wszystkim, nie zauważyłem, że z rurki winiarskiej odparowała woda i pewnie zbyt dużo powietrza „pomagało” w procesie sycenia. Próbując miód w trakcie zlewania, wydaje mi się, że dodałem zbyt dużo kwasku cytrynowego. Na przyszłość bardziej będę się trzymał zasady – mniej znaczy lepiej. Co do walorów smakowych, to muszę przyznać, że efekty były nadspodziewanie obiecujące. Miód wyszedł lekko wytrawny, dość mocny o wyrazistym smaku. Jak widać na zdjęciu na razie uzyskał kolor słomkowy, ale z biegiem czasu będzie ciemniał. Nie wiem czy będzie mi dane to zobaczyć, bo z 10 litrów miodu zostało już niewiele, ale jedną butelkę podarowałem Jagodzie z przykazaniem otwarcia jej za 18 lat.

Pierwszy kieliszek z "pierwszego tłoczenia"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz